Tagi
duch gościnności, Gòstk, Kaszuby, purcle, Wielki Post, zapusty, śledzik
O tym, że Kaszubska Ziemia słynie ze szczodrości otwartych progów, świadczą nie tylko Gòdë, czas zaczynający się w Święto Trzech Króli i kończący przed Środą Popielcową, ale również postać mityczna, symbolizująca gościnność, która nazywa się Gòstk*. Jej obecność w kulturze kaszubskiej wskazuje, że gościnność była cechą powszechnie czczoną.
Po czasie hucznych, karnawałowych zabaw, łączących zakrapiane alkoholem ze suto zastawionymi stołami biesiady, w których nierzadko uczestniczyli rodzimi przebierańcy, znani z gwiazdkowej nocy, następował zapustny wtorek. Ostatni dzień karnawału wieńczący Gòdë.
W poprzedzający Środę Popielcową wtorek, z resztek drożdżowego ciasta pieczono „popielnik”. Na stole nie mogło zabraknąć tradycyjnego, kaszubskiego śledzia, od którego wzięła się nazwa „śledzik”.
Tego dnia w kaszubskich domostwach piekło się plińce, czyli placki z tartych ziemniaków, które często faszerowano wędzonką, i purcle, miniaturowe odzwierciedlenie tradycyjnych pączków. Koniecznie należało spożywać mięso. Mięsiwo gościło nawet na najbiedniejszych stołach, ze względu na przesąd: „Chto w zapustë nie je miãsa, tego mëgi òb lato zjedzą.” (Kto w zapusty nie je mięsa, tego komary latem zjedzą.).
Nieodłącznym elementem zapustów był taniec. Uważano, że pląsy dodają zdrowia. Również przypisywano im moc urodzaju. „Chto w zapuste nie tańczy, temu len nie rosce.” – Powtarzano dewizę, której najprawdopodobniej zawdzięczamy powstanie tańca pod nazwą „Na długi len”.
W noc, poprzedzającą Popielec, bawiono się i tańczono niczym bajkowy Kopciuszek, a więc tylko do dwudziestej czwartej.
Gospodynie starannie myły patelnie i garnki. Odwieszały swoje naczynia na „kołku”, którym był zazwyczaj komin lub płot, by zademonstrować Wielki Post.
Gòstk* – duch gòscëtwë, ògradzan gòszczacëch i gòszczonëch (duch gościnności, gościny, opiekun gości i goszczących.)